piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 41

-To co idziemy na dwór? - spytałam mojej przyjaciółki

-Jasne- odpowiedziała uśmiechając się

Szłyśmy przez korytarz, w kierunku wyjścia. Było tak duszno, że na lekcjach nie ma czym oddychać i każdy tylko marzy, aż dzwonek zadzwoni i rozpocznie przerwę.

-Martyna!Dawaj do szatni, w bok szybko! - powiedziałam, gdy zobaczyłam Rossa, który stał przed wejściem do szkoły.

Nic nie odpowiedziała. Nie skręciła do szatni tak jak ją po prosiłam, tylko wyszła z budynku, a ja za nią. Przeszłam obok Rossa, patrząc w inną stronę, udając, że szukam kogoś wzrokiem.

-No kurwa! Martyna, czemu nie skręciłaś do szatni?! - warknęłam

-Nie będziesz się przed nim ukrywała! Przecież się chyba przyjaźnicie?!

-Właśnie, chyba...Zresztą... Dobra. Przeszłam i jest dobrze - zaśmiałam się

Do końca przerwy siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o zawodach na, które miałam jechać za kilka dni. Gdy zadzwonił dzwonek, wstałyśmy i udałyśmy się do wejścia od szkoły. Ross nadal tam stał i rozmawiał ze swoimi koleżankami. Z jednej strony chciałam, żeby mnie zauważył, a z drugiej chciałam przejść niezauważalnie.

Byłam już praktycznie na przeciwko niego, gdy spojrzał na mnie i zaczął mi machać. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam" Hejka". Mina jego przyjaciółek była bezcenna i mówiła sama za siebie.

*

Stałyśmy pod klasą, czekając na panią od fizyki. Na nasze szczęście nauczycielka zazwyczaj przychodziła po jakiś 20 minutach lekcji, więc miałyśmy sporo czasu.

-Słuchaj Bella... muszę ci coś powiedzieć - zaczęła Emma

-Co jest? - zapytałam z przerażeniem

-No więc... - zaczęła - słyszałam,że ponoć Ross... no wiesz on ma... no ma dziewczynę

I w tej chwili do moich oczu napłynęły łzy. Próbowałam nie pokazywać tego, że mnie to zabolało, bo to przecież tylko przyjaciel, ale jakoś mi tak dziwnie się zrobiło w gardle. Nie mogłam nic powiedzieć.

Bella.STOP.OGARNIJ SIĘ DZIEWCZYNO!

Nawet nie zorientowałam się kiedy, słona ciecz zaczęła wypływać mi z oczu. Szybko je wytarłam, mając nadzieje, że dziewczyny tego nie zauważyły.

-Bella... Nie płacz... To może tylko plotki - pocieszała mnie

-Nie płacze - zaśmiałam się - wiesz... to tylko taki szok termiczny

-Jasne...jasnee

***

Wybaczcie, że taki krótki :<  Obiecuję, że gdy pojawią się komentarze i gwiazdki dodam nowy rozdział :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :) :D

poniedziałek, 30 maja 2016

Rozdział 40

Perspektywa Rossa:

 Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Belli, ale nigdzie jej nie zauważyłem. Gdy spojrzałem w górę na okno od sali fizycznej, ujrzałem brunetkę, która najwyraźniej chciała wyskoczyć przez okno z sali. Szybko się podniosłem i podbiegłem do okna.

-Co ty kobieto wyprawiasz?!   - wykrzyknąłem

-A wiesz, stoję sobie w oknie i się śmieję - powiedziała z tą swoją ironią w głosie

-A tak na poważnie? - dopytywałem

-Ktoś zamkną nas w tej sali i nie mamy jak z niej wyjść...

Nie czekałem, aż dokończy i szybko ruszyłem w stronę kantorka woźnych z, którego zabrałem klucz do sali w, której siedzą dziewczyny.

Perspektywa Belli:

-No fajnie, poszedł sobie - prychnęłam

-Może poszedł, po... - przerwała, gdy zobaczyła otwierające się drzwi

-Złaź mi stamtąd! Ale już! - usłyszałam - Kobieto chcesz, żebym na zawał zszedł?

Podbiegł do mnie i czym prędzej ściągną mnie z parapetu.

-Wiesz, że sama potrafię zejść? - burknęłam

-Trochę w to wątpię - zaśmiał się i postawił na ziemi - dlatego wolałem ci pomóc

-Grr... Ale i tak dzięki za uwolnienie, no znaczy tak jakby - zaśmiałam się

-Nie ma za co - puścił mi oczko

-Ale wiesz mogłam skoczyć...

-Nawet mnie nie denerwuj - wypalił - Mogłaś sobie coś zrobić

-Tssaa - zlekceważyłam go - Proszę cię to przecież tylko pierwsze piętro

-Eh, kobieto co z tego, że pierwsze? Znając twoje szczęście to... wole sobie nawet nie wyobrażać jak mogło by się to skończyć - zaczął się śmiać. Nie dziwiłam się dlaczego tak myślał. Rzeczywiście z moim szczęściem na pewno by mi się coś stało.

-No to ten ...my już będziemy iść, jeszcze raz dzięki - powiedziałam

-Zaczekaj, pójdę z wami- na zgodę , skinęłam głową i zaczęliśmy iść w kierunku kantorka, aby oddać kluczyk

-To ja sobie pójdę w tamtą stronę, bo muszę się coś zapytać takiej jednej - wtrąciła Ola . Wiedziałam ,że kłamała było to widać po jej wymachiwaniu rękami. Zawsze gdy kłamała lub się stresowała, machała rękami we wszystkie możliwe strony.

 Myślałam, że coś jej zrobię zostawiła mnie samą z blondynem mimo, że wiedziała jak reaguję, gdy jestem sama z nim. Moje nogi robią się jak z waty i cała się trzęsę.

-Bella ,po słuchaj - wziął głęboki wdech - chciałem Cię, przeprosić za wczoraj...

-Emmm ,wiesz trochę nie rozumiem... Za co? - nie byłam pewna czy miał na myśli to, o czym ja właśnie pomyślałam

-No wiesz, że wczoraj się tak zignorowałem, przez cały dzień się nie widzieliśmy, a ... a ja pod koniec udawałem, jakbym cię nie znał... - zrobił pauzę - przepraszam

-Jezu Ross, nic się nie stało - szturchnęłam go w ramię - każdemu się zdarza! Miałeś gorszy dzień rozumiem - powiedziałam z uśmiechem.

-Poważnie?- wytrzeszczył oczy

-Poważnie,poważnie  - zapewniłam go - A teraz wybacz, ale muszę spisać prace domową, bo zostało tylko - zerknęłam na telefon - 3 minuty

-To leć, bo nie zdążysz

-To do zobaczenia

-Tak- uśmiechną się - Do zobaczenia...

***

Ross mrr :D ♥♥ Podoba się ?

3 Kom - nowy rozdział

12 gwiazdek - nowy rozdział :)

Dziękuję wam za to, że czytacie to opowiadanie :)

sobota, 28 maja 2016

Rozdział 39

- I jak odzywał się wczoraj? - dopytywała Emma,gdy szłyśmy pod klasę

- Nie - posmutniałam- A zresztą po co miałby do mnie pisać? Może rzeczywiście miał wczoraj zły dzień, a ja niepotrzebną burze robiłam, chyba na prawdę za bardzo przejmuję się błahostkami, przecież czasami sama, idąc korytarzem nie zwracam uwagi na osoby, które mijam i nikt jakoś na to uwagi nie zwraca więc nie wiem, czemu tak zareagowałam.

-Może on ci się... - przerwałam jej i szybko zaprzeczyłam, poważnym głosem - No, ale Bella ...

-Odrobiłaś polski? - szybko zmieniłam temat, bo wiedziałam, że Emma by raczej nie skończyła swoich rozmyśleń

-Nie zmieniaj tematu ! - zgromiła mnie wzrokiem

-Nie zmieniam - zaśmiałam się - Po prostu jestem ciekawa

-No tak odrobiłam, a ty?

-Nie - wyszczerzyłam się - Dasz...??

-Trzymaj - powiedziała, podając mi swój notatnik

-Życie mi ratujesz! Baba jest na mnie mocno cięta i pewnie postawiła by mi kolejną jedynkę.

-Dobra, dobra idź pisać - pośpieszała mnie

Po paru minutach skończyłam pisać. Akurat w ostatniej minucie schowałam zeszyt do plecaka.

*



-Co teraz - dopytywałam ponieważ, jakiś bezmózgi człowiek zamkną mnie i Olę w sali od fizyki.

-Chwila... Masz przy sobie telefon?

-Zaczekaj... - zaczęłam grzebać w torbie - Fuck! Dałam go Wiktorii, bo chciała sobie jakiś filmik przesłać .A ty??

-Mam, ale...  jest rozładowany

-Zajebiście... No to co robimy?

-Poczekamy, może ktoś będzie miał tutaj lekcję... chociaż chwila, czekaj. My mieliśmy jako ostatni tutaj lekcję

-Cholera... to co teraz?

-Nie mam pojęcia - powiedziała zmarnowana

-Ej... Po pacz nie jest tutaj wcale tak wysoko , możemy skoczyć - zaproponowałam

-Zwariowałaś?! Jeszcze się połamiemy

-Nie przesadzaj, to tylko pierwsze piętro ... dawaj skaczemy!

-Nie! Nie chcę, boję się

-To ja skoczę i pobiegnę po kluczyk i cię otworzę okey?

-A jak coś sobie zrobisz?

-Nic mi się nie stanie, dam radę

Gdy wyszłam na okno, zaczęłam się śmiać,bo była to dość śmieszna sytuacja.

W tym samym czasie :

Perspektywa Rossa

-Hej , widziałaś może Bellę? - zapytałem dziewczyny z , którą dość często rozmawiała Bella, więc sądziłem ,że się przyjaźnią

-Em ...na tej przerwie jeszcze nie , poszła gdzieś z przyjaciółką od razu po lekcji- tłumaczyła - wiesz co, sprawdź może za szkołą, często tam siedzą

-Dzięki - odpowiedziałem i udałem się w miejsce w , którym mogła znajdować się moja przyjaciółka.

Zdziwiłem się ,gdy nie zastałem jej tam, ale nie poddawałem się. Chciałem ją przeprosić za moje wczorajsze zachowanie.

 Udawałem jakbym jej w ogóle nie znał, dopiero potem zdałem sobie z tego sprawę, nie chce żeby pomyślała sobie ,że przyjaźnie się z nią z litości ,albo coś w tym stylu. Bardzo długo chciałem ją poznać i teraz nie chcę, żeby nasza przyjaźń się skończyła.

Przeszedłem przez całą szkołę dwa razy i dalej jej nigdzie nie zauważyłem, więc wyszedłem na dwór, aby pomyśleć gdzie jeszcze nie sprawdzałem.  Nagle usłyszałem czyjś śmiech, był mi dosyć znajomy i wiedziałem do kogo należał.

Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Belli, ale nigdzie jej nie zauważyłem. Gdy spojrzałem w górę na okno od sali fizycznej, ujrzałem brunetkę, która najwyraźniej chciała wyskoczyć przez okno z sali. Szybko się podniosłem i podbiegłem do okna ...

***

I co sądzicie?? Ross bohater ? Piszcie czy wam się podoba :)

Rozdział 38

Na ostatniej lekcji miałam wychowanie fizyczne, szczerze nie miałam ochoty na 45- minutowe bieganie w okół szkoły, było 28 stopni i zero chmur ,pogoda idealna ,ale nie na bieganie.

-No to co dziewczynki? Biegamy! - rozległ się głos nauczyciela

-Niee!- krzyknęłyśmy chórem - Proszę pana , wie pan ile jest stopni? - dodałam

-Tak wiem, idealna pogoda na bieganie

-No proszę pana... pograjmy w siatkówkę

-Taak ... Prosimy! - zgodziły się ze mną

-A wszystkie będziecie ćwiczyć? - jego wzrok spoczął na najmniej aktywnej i zarazem najbardziej wnerwiającej dziewczynie z klasy

-yy no dobrze - powiedziała jakby jakąś laskę robiła,a ja myślałam ,że jej zasadzę prawego sierpowego.

-Ale ta laska działa mi na nerwy - warknęłam do Emmy

-Nie tylko tobie - zaśmiała się

-No dobra to idziemy na sale- zarządził pan

Po dobrze rozegranym meczu ,było mi bardzo gorąco ,a waniliowy rożek to jedyne o czym teraz myślałam , więc poszłam do sklepiku.

Zadowolona z zakupu szłam przez korytarz szkolny , gdy zobaczyłam Rossa ,który szedł na przeciwko mnie ze swoją koleżanką. Popatrzyłam się na niego ,a on nawet na mnie nie spojrzał. Przeszedł obojętnie patrząc przed siebie.

-O co się obraził? - podleciała do mnie Weronika

-Nie wiem... nie mam pojęcia - powiedziałam przez łzy

-Ale cie zlał ... było widać na kilometr - dodała

-Wero... pro... - chciałam coś powiedzieć ,ale nie mogłam ,coś ściskało moje gardło. Czułam ,że zaraz z oczu polecą mi strumienie łez.

-Możesz ją zostawić? - wtrąciła Emma - Może miał po prostu zły dzień, nie pomyślałaś o tym? Bella ,nie słuchaj jej.

-Spokojnie - dodała po chwili ,gdy zobaczyła pierwszą łzę spływającą po moim  policzku - Odprowadzić cię do domu?

-Nie trzeba, ale dzięki - odpowiedziałam, po dłuższej chwili ,słabo się uśmiechając

Przez całą drogę powstrzymywałam łzy , na dodatek mój młodszy brat ,cały czas się mnie o coś czepiał ,a na sam koniec pobił mnie ,ale ja nie byłam dłużna. Nie chciałam się z nim szarpać ,ale nie miałam już siły, chciałam gdzieś rozładować złość i smutek i padło na niego.

Po naszej "bitwie" rozpłakałam się jak małe dziecko. Płakałam dobre 45 minut . Ale dlaczego? Nigdy nie płakałam po naszych walkach, znaczy nie ,aż tak bardzo jak dzisiaj. Co mnie napadło ,tego nie wiem.

Nie rozumiałam też jednego , dlaczego gdy Ross mnie zignorował to tak bardzo mnie zabolało? Przecież to jest tylko mój przyjaciel , a ja to jego przyjaciółka ,albo raczej tak mi się zdaję ,bo może jestem dla niego tylko znajomą.

Gdy już się uspokoiłam ,dotarło do mnie ,że nie powinnam bić się z bratem. Było mi z tego powodu smutno i chciałam się z nim pogodzić. Poszłam do niego do pokoju ,bez żadnego słowa ,usiadłam obok niego ,a on się do mnie przytulił. Ja przytuliłam go mocniej ,a słona ciecz zaczęła wypływać z moich oczu.

-Bella, proszę Cię nie płacz już - powiedział mimo ,że miał tylko 7 lat ,czasami przerastał mądrością starszych od siebie

-Dobrze ,dla ciebie - odpowiedziałam z uśmiechem

***

I CO MYŚLICIE?? JAK WAM SIĘ PODOBA?? :D

CZY ABY NA PEWNO ROSS JEST TYLKO PRZYJACIELEM DLA BELLI ? CO SIĘ WYDARZY DALEJ? TEGO DOWIECIE SIĘ W KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH :)

Rozdział 37

Nogi ugięły mi się momentalnie.
Chciałam już zawrócić ,gdyby nie Vanessa ,która popchnęła mnie do przodu tak ,że szłam równo z nim.

-Hej - powiedziałam

-O! Siemka!

-Ejj - powiedziałam nie pewnie - Em ten no ,tego może masz dzisiaj no ten czas? - wydukałam

-Mam - szybko odpowiedział - a co? - dodał

-No to może ten byśmy ... no ten -uważnie mi się przyglądał, nie przerywając mi - gdzieś może wyszli na spacer czy coś - w końcu po chwili motania udało mi się , powiedzieć to co chciałam

-Jasne! Z miłą chęcią - odpowiedział - To ja jeszcze będę pisał - dodał z uśmiechem na twarzy

-Okej  -posyłając mu uśmiech, odeszłam w drugą stronę

*
Na lekcjach byłam szczęśliwa i dumna z siebie ,że mi się udało cokolwiek powiedzieć ,chociaż nie miałam pojęcia czemu jest mi tak trudno zaprosić go na spacer lub w ogóle do niego podejść i normalnie pogadać.

Zawsze gdy do niego podchodzę lub gdy go widzę moje nogi momentalnie robią się jak z waty,a  przecież to był i jest tylko i wyłącznie mój przyjaciel.

Po skończonych zajęciach udałam się do szatni.

Byłam tak zamyślona ,że nie zauważyłam nawet kiedy wpadłam w jakiegoś chłopaka, szybko przeprosiłam.

Chciałam iść dalej ,ale poczułam jak łapie mnie za nadgarstek - To jak będzie z dzisiaj? - odwracając się zobaczyłam brązowookiego blondyna - O której?

-Hmm ... - zrobiłam minę jakbym się nad czymś zastanawiała - ty powiedz

-Ja nie wiem ... Ty lepiej ustal

-Mi tam obojętnie - rzuciłam - o której chcesz?

-Hmm... 17;00? - powiedział

-Oki. Do zobaczenia

Gdy wyszłam ze szkoły zorientowałam się ,że nie ustaliliśmy gdzie mamy się spotkać.

Chciałam napisać do niego smsa ,ale pomyślałam ,że to on może napisze pierwszy.

*

Bella 16;30:

-"Ejj, ale gdzie? Pod szkołą czy jak?" - wysłałam wiadomość

Nim się obejrzałam dostałam odpowiedź.

Ross 16;30 :

-Wiesz co nie wiem ,bo chyba wyjdziemy trochę później ,bo muszę lekcję jeszcze odrobić

Bella 16;31 :

-Jasne

*
Ross 17;40 :

-Bella słuchaj to wyjście dzisiaj chyba jednak nie wypali bardzo cię przepraszam, moja wina mam nadzieję ,że mi wybaczysz

Bella 17;49 :

-Spoczko ☺

Ross 17;50 :

-☺


*

-Ola ? - zapytałam gdy usłyszałam dźwięk ostatniego sygnału

-Tutaj 608...

-Sekretarka , zajebiście - pomyślałam

Nie czekając na nic ubrałam czarne trampki, zgarnęłam moją deskorolkę i wyszłam z domu.

Z racji tego ,że chciało mi się pić ,poszłam do sklepu spożywczego.
Zeszłam z deskorolki i biorąc ją pod pachę ,weszłam do sklepu.

-Bella? - odwróciłam się ,zauważając stojącego z boku Rossa

-yy hej - myślałam ,że będzie opiekował się rodzeństwem

-Jeździsz? - zapytał ,wskazując na przedmiot ,który trzymałam w ręce

Nie ,kurwa dla szpanu nosze.

-No tak

-Lynchuś +1 ! - usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka - wiesz ja już pójdę - powiedziałam

-Ale... - nie dałam mu dokończyć ,bez zastanowienia wybiegłam ze sklepu

*
Skoczyłam na swoją deskorolkę ,włożyłam słuchawki w uszy i puściłam swoją ulubioną Play Liste.

Czemu mi nie powiedział ,że ma inne plany? Albo po prostu ,że nie chciał ze mną wyjść? To było takie trudne?!

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jadący z naprzeciwka samochód. Zeszłam z pojazdu i zaczęłam spacerować.

Po dłuższej chwili doszłam nad źródełko ,na którym spędziłam dłuższą chwilkę.

Gdy zaczęło się ściemniać  postanowiłam,że wrócę już do domu.

Jechałam sobie chodnikiem ,gdy z za rogu wyszedł Ross.

Niestety ,ale upadek był nieunikniony ja jechałam dość szybko ,a on wręcz wyskoczył z za rogu.

-Dzisiaj to już drugi raz - zaśmiał się

-Ale śmieszne - warknęłam ,otrzepując się z piasku

-Gdzie tak pędzisz?

-Y ten no tam ...przed siebie - normalnie jakbym zapomniała języka w gębie

Popatrzyliśmy się chwilę na siebie po czym ja odjechałam ,a on poszedł w przeciwnym kierunku.

*********

HELĄ MOIM DRODZY :D JAK WAM MIJA TEN PIĘKNY DZIONEK?? NUDZIŁO MI SIĘ WIĘC WSTAWIAM WAM TERAZ ROZDZIAŁ :) MAM NADZIEJĘ ,ŻE WAM SIĘ SPODOBA <3 PISZCIE CO SĄDZICIE :)

Rozdział 36

-Haha jasne ,powiedzcie pani ,że idę grać z chłopakami w gałe - powiedziałam

-Ej ,mogę z wami grać?

-W spódniczce?! - zapytali

-No tak

-No spoczko haha ,będzie na co patrzeć - zaśmiał się Mateusz

-A w łeb czasem byś nie chciał dostać? - powiedziałam

-Haha ,nie za bardzo

-To się zamknij! - nakazałam

-Dobra,dobra bez nie potrzebnej agresji

*

-Zagrożeni w klasie są numery ;
-1
-4
-6
-18
-21
- i numer 27
A i jeszcze numer 3

-Słucham?! - podniosłam głowę i krzyknęłam z zaskoczeniem w głosie

-Tak panno Dawson ,ma pani tylko cztery oceny ,którymi są ; dwie oceny niedostateczne, jedną dwójkę oraz jedną piątkę ,twoja średnia wynosi : 1.95 ,to za mało na ocenę pozytywną

-No,ale dopuszczający jest od 1,85
-Nie u mnie, na moim przedmiocie jakim jest geografii ,na ocenę pozytywną średnia musi wynosić 2,00 ,więc lepiej to popraw

-Do widzenia

Tak.Właśnie dobrze słyszeliście jestem zagrożona z geografii u tej wrednej baby ,gorzej już być nie mogło , będę musiała to poprawić i to jak najszybciej.

*
Na czwartej lekcji miałam mieć matematykę ,wracając z szatni zauważyłam Rossa ,który stał pod planem lekcji i coś przeglądał. Chciałam się przywitać ,ale z mojego gardła wydobyło się tylko :

- "e"

Miałam nadzieję ,że tego nie usłyszał ,bo nie zwrócił nawet na mnie uwagi ,strasznie się z tego cieszyłam.

Gdy byłam pod klasą ,stanęłam przy parapecie i próbowałam znaleźć w nim moją komórkę. Gdy zobaczyłam brązowookiego blondyna ,który zmierza w moją stronę spuściłam wzrok w dół i czekałam ,aż przejdzie. Jednak on tego nie zrobił.

Gdy podniosłam wzrok ku górze ujrzałam jego, spoglądał na  mnie swymi wręcz czarnymi oczami.

-Co tam? - zapytał

-Wszystko spoczko ,a tam?

-Też hehe

-Ej masz może pożyczyć cyrkiel?

-Haha ja? Niestety ,ale nie używam takich przyrządów - odpowiedział

-Zajebiście kolejna jedynka gwarantowana

-To z czego jeszcze ?

- Lekcje temu z informatyki mi wstawił banie, z polaka dostałam ,a no i mam zagrożenie z geografii

-Ło matko bosko! Kobieto! Nie no gratuluje , weź ty się do nauki cymbale!

-Bo ty to się na pewno lepiej uczysz - prychnęłam z ironią w głosie

-A żebyś wiedziała, nie mam ani jednej trójki , kilka czwórek i reszta piątki.

-O ja cie pier..... - nie dokończyłam bo właśnie obok nas przechodziła nauczycielka od historii - jak ty się możesz tak dobrze uczyć?!

-No mogę , jeśli chce się dostać do wymarzonej szkoły to muszę.

-A do jakiej szkoły chciałbyś się dostać?

-Muzycznej

- Do tej w naszym mieście?

-Nie, do tej na drugim końcu kraju

-Woow , to ambicje masz ,przyjmują tam samych najlepszych

- Czyli jest szansa ,że się dostanę - uśmiechając się ,puścił mi oczko

-I w dodatku takich skromnych - dokończyłam

Na lekcji wszyscy ,się dziwnie na mnie patrzyli , domyślałam się o co chodzi ,ale nie przejmowałam się tym.
W pewnym momencie strasznie ,zaczęli denerwować mnie Łukasz i Paweł .

-Myślicie ,że jak będziecie każdemu dokuczać to oni będą was lubić? - zapytałam ,zdenerwowana ich zachowaniem

-Myślisz ,że jak przydupisz się do Lyncha to masz u niego jakieś szanse? - odszczekną się Łukasz

Prychnęłam pod nosem ,posyłając im mordercze spojrzenie i zastanawiając się czy na prawdę tak jest.

*
-Ej Ola? A co jeśli oni serio mają rację,że ja się tak do niego ... no ten ...

-Daj spokój Bella ,nie słuchaj ich to idioci , poza tym gdyby nie chciał by do ciebie nie podchodził prawda?

-No może...

*
-To jak pytasz go dzisiaj czy nie?

-Chciałam ,ale się boję

-Oj weź mnie nie denerwuj, podchodzisz do niego i pytasz i mnie to nie obchodzi

-Alee

-Nie ma żadnego "ale"

-No ,ale nie teraz ,po tej lekcji

-Przychodzę po ciebie po tej lekcji i idziesz się go pytać

-Okey - odpowiedziałam

*
Gdy wyszłam z klasy zobaczyłam Vanessę ,która tak jak mówiła czekała na mnie pod klasą.

-Ej wierz co? Chyba jednak sobie odpuszczę- powiedziałam zmieszana

-Nie denerwuj! Idziesz się pytać i koniec!

Szłyśmy korytarzem wypatrując Rossa ,którego jak na zbawienie nigdzie nie było.

-Ej to pójdziemy do szatni i zo... - przerwałam ,gdy zobaczyłam blondyna ,który zszedł ze schodów i szedł z przodu mnie.

Momentalnie moje nogi się ugięły. Chciałam już zawróci ,gdyby nie Vanessa ,która popchnęła mnie do przodu tak ,że szłam równo z nim.

-Hej - powiedziałam

-O! Siemka!

-Ejj - powiedziałam nie pewnie - Em ten no ,tego może masz dzisiaj no ten czas? - wydukałam

****
Podoba się ?

Rozdział 35

Stałam sobie ,pod klasą od historii ,grzebiąc w moim pojemnym plecaku. Byłam tak zajęta szukaniem telefonu ,że nie zauważyłam Rossa ,który do mnie podszedł.

-Oj Bella - powiedział

Patrząc mi w oczy wziął ode mnie mój plecak i położył go sobie na rękach. Patrzyłam na niego ze dziwieniem ,bo nie wiedziałam na początku o co chodziło. Dopiero potem zrozumiałam ,że chciał mi pomóc. Więc zaczęłam grzebać w torbie.

-Może jednak ,ja go wezmę ,bo za nim to znajdę to trochę minie - powiedziałam

-A czego tak właściwie szukasz??

-Telefonu

Nic nie odpowiedział ,tylko dalej stał z moim plecakiem ,uważnie mi się przyglądając.

-Mam! -krzyknęłam ,wyciągając urządzenie z torby - Dzięki za pomoc - dodałam

-Nie ma za co - odpowiedział ,oddając mi moją własność i oddalając się ode mnie.

-Jezu Bella! To tak słodko wyglądało!! - krzyknęła Ola

-No weź ,ty sobie tak stoisz i grzebiesz w plecaku ,a tutaj on do ciebie podchodzi i tak bierze ten plecak z takim uśmiechem. Normalnie jak fragment wycięty z jakiejś telenoweli - dodała Weronika

-On chciał mi tylko pomóc !

-No właśnie - kontynuowała Weronika ,ruszając przy tym brwiami

-Proszę Cię


*

-Bella!! Bella!! Bella!!

-Co jest ?

-Proszę powiedz ,że masz pożyczyć jakieś baleriny

-Przykro mi ,ale nie chodzę w takich butach - odpowiedziałam

-Kurde ,a to ty w jakich jutro idziesz? -pytała Ola

-Ja? Ale gdzie?

-No cymbale! Jutro przedstawienie z okazji Konstytucji 3 maja ! Śpiewasz przecież piosenkę!

-O luju , całkiem zapomniałam. Dzięki za przypomnienie haha

-To wracając do tematu ,to w jakich butach idziesz?

-W trampkach

-Będą się do ciebie sapać

-Jakoś mnie to za bardzo nie obchodzi

-Typowa Bella

*

Prosta czarna spódniczka ,opinająca moje uda, biała koronkowa bluzeczka na ramiączkach, czarny żakiecik ,białe krótkie trampeczki i moje włosy ,spięte w ogromny kok

- To nie były moje klimaty ,nie czułam się w tym dobrze . Czułam się wręcz okropnie ,jednym słowem jak jakiś debil.

Idąc korytarzem ,czułam na sobie wzrok innych uczniów ,starałam się to zignorować ,ale wiedziałam ,że na twarzy jestem cała czerwona.

-A co to jakieś święto? Bella w spódniczce ? - śmiał się Łukasz

- Nawet się nie odzywaj! - skarciłam go -Jak coś powiedzcie ,że jesteśmy z Olą na próbie

-Spoczko

*
Przyszedł czas występu przed uczniami i dopiero wtedy zaczął się prawdziwy stres. Ręce mi się trzęsły ,a nogi były jak z waty.



Gdy przyszła moja kolej ,Ola musiała mnie najpierw wypchnąć ,bo sama bym rady nie dała.

Gdy stałam sama na środku ,serce biło mi jak szalone ,czułam na sobie wzrok wszystkich uczniów jak i nauczycieli. Czekałam ,aż puszczą melodię ,żebym mogła zacząć.

"Witaj Majowa jutrzenko ... " - zaczęłam śpiewać

Gdy skończłam wykonywać ten utwór ,ukłoniłam się ,dostałam brawa i czym prędzej wyszłam z sali.

*
Na siódmej lekcji ,miałyśmy mieć wychowanie fizyczne. Nie wiedziałyśmy czy mamy tą lekcję czy idziemy do domu ,bo naszego pana nie było w szkole.

Poszłyśmy pod pokój nauczycielski i próbowałyśmy załatwić ,wolną lekcję.

Gdy zobaczyłam Rossa ,który stał pod pokojem ,spojrzałam na niego ,a on zawołał mnie do siebie.

Podeszłam do niego ,najpierw obciągając swoją spódniczkę i stanęłam obok niego.

-Co tam? - zapytaliśmy w tym samym czasie ,po czym zaczęliśmy się śmiać.

-Z czego się uczysz? - zapytałam

-Gegra ,na poprawę idę

-Pokaż to - powiedziałam ,zabierając mu zeszyt,który od razu mi upadł - Jezu ,sorki - dodałam ,podnosząc jego notatnik - Ale bazgrzesz haha

-Nie czepiaj się

-Dobra,dobra haha

Znowu upadła mi kolejna rzecz ,jaką była torba z książkami.

-Oj Bella haha ,wszystko Ci leci - śmiał się ze mnie

-Jak tam po przedstawieniu? - zapytał

-Źle! Haha - szybko odpowiedziałam - Jak ci się podobało?

-Jedyne co mi się tam podobało to literki z tyłu ,które ja przyczepiałem.

-Wiesz ,powiem Ci ,że trochę krzywo - droczyłam się z nim

-No chyba nie

-Okularki by ci się przydały

-Ej! Ja tylko przyczepiałem ,to nauczycielki ,mną kierowały.

-Tak się tłumacz.

-MAMY ZASTĘPSTWO ! - usłyszałam głos ,dziewczyny z mojej klasy

-O niee -szlochałam

-Nie płacz - powiedział Ross

-Ej ja muszę lecieć ,powodzenia na poprawie

-Dzięki

*
-To co mamy ? - zapytałam

-Odbijamy piłką siatkową

-Haha jasne ,powiedzcie pani ,że idę grać z chłopakami w gałę - powiedziałam

-Ej ,mogę z wami grać?

-W spódniczce?! - zapytali

****
NO I JAK WAM SI PODOBA ??